niedziela, 23 lutego 2020

Dzień jak co dzień, ale...

Jak zapewne wiecie z poprzednich moich postów mam dysfunkcje ruchową i jeżdżę na wózku... Wczorajszy dzień rozpoczął się typowo, herbata mycie wstawanie i ubieranie. Niby nic takiego, czynności takie jakie zwykle robi się rano. Jednak aby mnie posadzić na wózek trzeba użyć do tego podnośnika napędzanego lewarkiem samochodowym. Już rano coś tam w mechanizmie lewarka zgrzytało, zacinało się ale jakoś na wózek usiadłem. Po południu, kiedy mnie kładziono do łóżka, tak gdzieś około godziny szesnastej z minutami lewarek odmówił posłuszeństwa i zaciął się w połowie "swego biegu". Ja wisiałem nad wózkiem tak gdzieś centymetr nad nim a mechanizm ani drgnie. Trzeba było poluzować linę i ostrożnie spuścić mnie z powrotem na wózek. Potem wymontować uszkodzony lewarek i zamienić go na drugi, wciąż działający. Chociaż położenie mnie nieco się przeciągnęło w czasie, jednak byłem szczęśliwy że nocy nie przyjdzie mi spędzić na wózku.

                                                                                Picasso       
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz