środa, 19 lutego 2020

Parowóz-obiekt strachu i fascynacji... 

Kiedy z torów PKP zniknęły sapiące i dymiące lokomotywy, nieco odetchnąłem... Ktoś może się zapytać czemu(...?), powód jest banalny... Otóż będąc małym dzieckiem, przestraszyłem się parowozu. Lęk był tak silny że kiedy byłem w pobliżu torów kolejowych czułem charakterystyczną woń parowozu. Jest to bowiem mieszanka trzech zapachów, nasyconej przegrzanej pary, rozgrzanej oliwy i dymu. Lecz lata mijały, ja dojrzałem i się w końcu przekonałem, że to co mnie w dzieciństwie tak przestraszyło wcale nie jest takie straszne... Wręcz przeciwnie, zaczyna mnie coraz bardziej fascynować. Postanowiłem iść za ciosem i wybrać się na Wystawę Taboru Kolejowego, którą otworzono w moim rodzinnym mieście. Na wystawie tej oprócz lokomotyw elektrycznych i spalinowych można było zobaczyć, moim zdaniem, ozdobę całej wystawy, parowozy. Niestety wygaszone, jeden tylko był "pod parą" i zabierał ciekawskich ludzi na swój pokład. Będąc w jednej z budek maszynisty dowiedziałem się różnych ciekawych rzeczy na temat prowadzenia parowozu. Po latach, będąc już na wózku odwiedziłem jedyną w Polsce czynną parowozownię we Wolsztynie.                                 

                                                         




[
                                                                                   
                            
                                                                      Picasso

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz